Spotkanie autorskie w bibliotece w Smardzowicach.
W bibliotece, w Smardzowicach pani Joanna Oleś zorganizowała 10 października br. Spotkanie autorskie z panią Anną Maria Szostek-Janik, autorką książki „Opowiedz mi Mamo…” . W tym wydarzeniu wzięli udział mieszkańcy wsi Smardzowice, Cianowic Małych, Szczodrkowic Dąbek, Niebyły, a nawet przybyli na nie – nowohucianie, którzy stąd pochodzą.
Książka jest bardzo osobistym wspomnieniem dzieciństwa autorki związanej, z racji urodzenia i zamieszkania, ze wsią Cianowice Małe. Powstała w oparciu o życie mamy pani Anny – Władysławy Szostek z zd. Dudzińskiej, relacji i wspomnień mieszkańców wsi Cianowice Małe oraz rodziny ojca – Władysława Szostek. To swoista próba pokazania życia przedwojennej wiejskiej społeczności, bo pani Władysława – rocznik 1930, doskonale pamięta czasy międzywojenne, wojnę i okres powojenny.
Wieś Cianowice była bardzo mała liczyła tylko, w czasach dzieciństwa Władzi, 11 domów, ale była siedzibą Urzędu Gminy i znaczyła więcej niż Cianowice Duże, choć te miały pałac – rodową siedzibę Rodziny Dobieckich. W skład gminy Cianowice wchodziły następujące wsie: Maszyce, Smardzowice, Korzkiew, Przybysławice, Brzozówka, Januszowice, Owczary, Szczodrkowice, Biały Kościół, Bębło, Czajowice, Będkowice, Garliczka Murowana, Górna Wieś, Grębynice, Niebyła , Świńczów , Ojców, Szyce, Wielka Wieś i Wierzchownia. Obejmowała więc dość rozległy teren.
Autorka skupiła się na poszukiwaniu korzeni swojej rodziny. Bo wszyscy przychodzimy na świat w rodzinie, która jest dla nas przez długie lata najważniejsza, jest źródłem naszej siły. W czasie, gdy zmagamy się z poznawaniem siebie, szukaniem swojej tożsamości, przyczyn naszych porażek i sukcesów, dobrze zdać sobie sprawę, dlaczego tak się dzieje. Johann Wolfgang Goethe powiedział, że „Rodzice powinni dać dzieciom dwie rzeczy: korzenie i skrzydła”. Korzenie to rodzina, skrzydła to nasz potencjał. Lecimy w świat, by go poznać i zrozumieć, ale potrzebujemy miejsca, gdzie zapuszczamy korzenie i gdzie wracamy z podróży.
Książka jest próbą odtworzenia tamtego czasu – czasów dzieciństwa rodziców autorki, bo ten świat już nie istnieje! Ożyje, kiedy spróbujemy go odtworzyć, opisać, słuchając opowieści naszych babć, dziadków, mam… Warto tego spróbować dla następnego pokolenia: ocalić od zapomnienia.
Podczas spotkania pani Anna opowiedziała w jaki sposób powstała ta książka: te cudowne spotkania z sąsiadami, rodziną, poszukiwania materialnych pamiątek – zdjęć, zapisków, bezcennych skarbów przeszłości, które mamy w swoich domowych archiwach, momenty wzruszeń, zachwytu, zdumienia, zadumy nad losami mieszkańców, swoimi rodzinami. Odkryciem dla autorki było poznanie zupełnie nieznanej mieszkańcom – historii właściciela dworku w Maszycach – pana Włodzimierza Schona, spolonizowanego Niemca, dobrodzieja i przyjaciela mieszkańców Maszyc i Smardzowic. To absolutnie ważna postać w historii naszej małej ojczyzny. I koniecznie trzeba ją upowszechnić.
A poszukiwanie korzeni może być fascynującą przygodą, choć nie zawsze spotkamy tam tylko bohaterów…mogą zdarzyć się i „czarne owce”. To i tak warto podjąć taki wysiłek.
Bibliotekarka, Pani Joanna odnalazła w książce „Opowiedz mi Mamo…” dwa wątki, którymi zainteresowała zgromadzonych. Pierwszy dotyczył Jej pracy czyli zachęcający do czytania:
„Z opowieści pani Teresy Indyka zd. Rudowska:
O właścicielu dworku opowiadał mi mój dziadek Stanisław Rudowski(ur.1892r.zm.12.05.1970r.78l), który współpracował z panem Włodzimierzem Schönem min. przy uprawie leczniczych ziół. Dziadek Stanisław był światłym człowiekiem. Jego przodkowie – prapradziadek: hrabia Rudowski przybył z okolic Warszawy i zakupił dla swojego syna działkę w Maszycach. Pan Stanisław Rudowski był niezwykle oczytany, kochał książki i nawet wygrał ogólnopolski konkurs czytelniczy. Zdobył I miejsce i w nagrodę od ministra Oświaty (przed wojną) otrzymał cały księgozbiór klasyków polskich – Mickiewicz, Słowacki, Norwid, Kraszewski …Była to znaczna liczba książek, które pan Rudowski przyniósł na plecach z Olkusza. Wychodził o drugiej w nocy z Maszyc i szedł na piechotę do Olkusza, ładował książki do płachetki ( płachty) i z powrotem wracał do domu. Musiał tak obrócić kilka razy, by przenieś całą cenną „nagrodę”. Był dumny ze swojej biblioteki, ale chętnie użyczał jej zasoby uczącej się wiejskiej młodzieży. Z czasem księgozbiór znacznie się uszczuplił, bo ludzie zapominali, że pożyczoną książkę należy zwrócić.” (Anna Maria Szostek Janik, „Opowiedz mi Mamo..”Wyd. Dagra-Druk, Cianowice 2024, str. 186).
Drugi fragment, który zwrócił uwagę pani Joanny Oleś to: recepta na szczęście wg rodzinnego przepisu pani Szostek-Janik: „Bo droga do sadu, to droga do szczęścia. Jeśli chcesz przez całe życie być szczęśliwym, to załóż sobie sad. Ogród to najlepsze, czego człowiekowi dane jest doświadczyć w życiu: zmieniamy się razem z nim i dojrzewamy dzięki niemu. To filozofia moich rodziców. To też moje dziedzictwo, pasja i miłość.” (Anna Maria Szostek Janik, „Opowiedz mi Mamo..”Wyd. Dagra-Druk, Cianowice 2024, str. 120).
Pani Anna na koniec spotkania zachęciła obecnych, by sami poszukali „swoich korzeni”, zebrali wspomnienia najbliższych, by móc zachować je dla następnych pokoleń. Nieśmiało zaproponowała powstanie „Kroniki rodzin wsi Smardzowice”. Jest jeszcze dużo mieszkańców, którzy pamiętają i chętnie podzielą się swoją wiedzą, swoimi wspomnieniami, swoim doświadczeniem. A możliwości techniczne obecnie są nieograniczone: komputery, telefony z dyktafonami, sztuczna inteligencja zamieniająca głos w tekst…Nic tylko zbierać, porządkować, gromadzić, utrwalać tą wspaniałą zbiorową pamięć! We wsi jest biblioteka, Koło Gospodyń Wiejskich i Klub Seniora. To wielka siła, którą można wykorzystać. Wszystkich odważnych zapraszamy do współpracy.
Pani Joanna Oleś i pani Anna Szostek-Janik służą pomocą.
Rel. Joanna Oleś, Anna Szostek Janik