W poszukiwaniu jesieni „w kolorze śliwkowym”…
Wychodzę na spacer. Niebo przykryte chmurami, przez które przebija ciepły kolor zachodzącego słońca. Droga sucha, nie w każdym miejscu. Są miejsca zacienione drzewami, wilgotne, może nawet śliskie. Tam też dostrzegam pierwsze oznaki zmierzchu. Wokół robi się ciszej, coraz ciszej. Dostrzegam przy drodze, w pustym ogrodzie jesienne kwiaty, to oczywiście astry. Piękne, znane mi jeszcze z dzieciństwa, z ogrodu babci – astry. W kolorach pastelowych najpiękniejsze, w kolorach ostrych, twardych, mocnych – jak żywe i te granatowo-fioletowe. I rodzi się skojarzenie granatowo-fioletowe, oczywiście jak śliwki. I budzi się wspomnienie pięknej jesiennej piosenki Leszka Długosza – znanego nam śpiewającego poety Krakowa / a nawet Ojcowa/ – pt. „Jesień w kolorze śliwkowym”.
Może wspomnijmy wspólnie parę wersów:
Po czerni jeżyny Po liściu kaliny – Jesień, jesień już Po ciszy na stawie Po krzyku żurawi – Jesień, jesień już Po astrach, po ostach To widać, to proste, że – Jesień, jesień już I po tym, że wcześniej Noc ciągnie ze zmierzchem – Jesień, jesień już Ach, ten dzień w kolorze śliwkowym! – Berberysu i głogu ma smak… Stawia drzewom pieczątki – Żeby było w porządku Że już pora Że trzeba iść spać… A my tak – po kieliszku, po troszeczku Popijamy calutki ten dzień – Próbujemy nalewki Z dzikiej róży, z porzeczki Żeby sprawdzić – czy zimą To wypić się da?… – To się w głowie nie mieści Że tak szumi szeleści Tak bliziutko, o krok, prawie tuż Głębokimi rzekami, pachnącymi szuwarami Idzie jesień I prosto w nasz próg… – Ale co tam! przecież taka jesień złota Nie jest zła! – Ale co tam! Przecież taka jesień złota Niechaj trwa..
Owoce jesiennego spaceru zapisał mój aparat fotograficzny. Zapraszam na foto-spacer. Też warto!