NASZA JURAJSKA ZIMA…
Nasza jurajska zima…
…to jak mróz i śnieg trzyma. Wspomnień z takich zim skalscy seniorzy mają wiele, wybrałam jedno zapisane w
„pamiętniku skalskich sekretów” – Ja pamiętam takie zdarzenie -powiedziała Stasia. Wyobraźcie sobie
Państwo, że było to podczas śnieżnej zimy w Skale, bo zimy były dawniej mroźne i śnieżne. Drogą
z zakładu Masarskiego mieszczącego się przy ul. Rzeźniczej saniami jechali Marysia z Janem. Jechali
w kierunku ul. Krakowskiej, taką trasą codziennie dostarczał woźnica swoim konnym zaprzęgiem towar
do jednego ze sklepów w rynku. Drogi to w zasadzie widać nie było, bo śnieżna pokrywa była prawie
półtora metrowej wysokości. Z trudem koń ciągnął sanie obciążone ciężkim towarem. Nagle zatrzymał
się. Woźnica widzi ,że koń nie chce ciągnąć więc proponuje:
-Marysiu musisz wysiąść… Jeszcze dwa metry i będzie z górki. Wtedy pojedziemy…
Kiedy Marysia wysiadła z sań wpadła całym ciężarem w śnieg. W półtora metrową zaspę. Woźnica
oglądając się widzi, że coś jest nie tak i krzyczy:
– Marysiu czemu ty klęczysz… wstawaj… kolana Ci przemarzną…
Nie dostrzegł biedak, że Marysia stoi. Tylko wbiła się swoim ciężarem prawie po ramiona w zaspę!
Pan Jan z lekka się uśmiechnął… ale wyboru nie miał , trzeba było Marysi „rękę podać”…
W załączeniu zdjęcia naszej jurajskiej zimy 2021 –
Tekst i foto Barbara Szwajcowska